W lipcu w swoich progach Lubań gościł niezwykłych ludzi. Byli to pątnicy pielgrzymujący Drogą Świętego Jakuba. Z uśmiechem zapraszali do wspólnej wędrówki, chętnie opowiadając o sensie wyjątkowej podróży.
W ramach Gwieździstej Pielgrzymki Drogą Świętego Jakuba w naszym mieście pojawili się pielgrzymi. Nie zabawili długo, ponieważ zanim na dobre rozsiedli się, już musieli iść dalej. Każdy przybył z innej części Polski niosąc w sercu swoje wspomnienia, marzenia i cele. Mimo to bez problemu znaleźli wspólny język. Lubań miał zaszczyt połączyć ich w jedną grupę. Wcześniej podróżowali swoimi trasami, które stykają się w naszym mieście. Tutaj bowiem, jedna z najstarszych i najważniejszych dróg komunikacyjnych Europy Via Regia, postrzegana jako oś szlaków jakubowych, krzyżuje się z trasą wiodącą spod Olsztyna i przecinającą w poprzek całą Polskę oraz starym szlakiem podsudeckim. Zatem Lubań rysuje się w kategoriach rzeczywistego węzła polskich tras pątniczych zmierzających do Hiszpanii.
- Uczestniczymy w Gwieździstej Pielgrzymce Drogą Świętego Jakuba w Polsce – mówiła jedna z uczestniczek pielgrzymki, Krystyna Zabrocka. - W związku z bieżącymi ograniczeniami musieliśmy wybrać nieco inny niż zazwyczaj rodzaj pielgrzymowania. Z racji trudności z dotarciem do Santiago de Compostela staramy się w inny sposób zaakcentować to, że świętujemy Jubileuszowy Rok Jakubowy 2021. Stąd z inicjatywy Stowarzyszenia Przyjaciół Dróg Świętego Jakuba w Polsce i Parlamentu Jakubowego została zorganizowana pielgrzymka pod hasłem „Wyjdź z twojej ziemi”. Z kilku punktów na wschodzie i północy Polski wyruszyli pielgrzymi, którzy przemierzając jeden lub więcej etapów wędrują, by spotkać się 25 lipca w katedrze św. Jakuba w Görlitz. Idziemy więc od granicy do granicy, aby ją przekroczyć – wyjaśniała K. Zabrocka.
Pielgrzymka przyjęła formę sztafety, w której uczestnicy przechodzą taki odcinek, jaki potrafią. Na każdej z jakubowych tras niesiony był inny atrybut pielgrzyma: muszla znad Bałtyku, kapelusz przez krainę pojezierzy, tykwa z Lądu nad Wartą, torba wzdłuż Via Regia, a kij – przez Sudety. Dodatkowo na wszystkich drogach pielgrzymi nieśli księgi pamiątkowe, w których adnotacje zostawiali pielgrzymi oraz napotkane przez nich osoby.
- Od dzisiaj kontynuujemy pielgrzymkę jako jedność – mówiła w sobotni poranek Krystyna Zabrocka. - Wczoraj połączyliśmy się, a teraz idziemy jako jedna wspólnota ludzi z różnych stron Polski. Równym krokiem zmierzamy do Zgorzelca. Najważniejszy dzień będzie jutro (25 lipca przyp. red.), ponieważ spod zgorzeleckiego kościoła wyruszymy do Katedry św. Jakuba w Görlitz. To jest nasze tegoroczne Santiago de Compostela i taka namiastka uczestniczenia w tym, co właśnie teraz dzieje się w Hiszpanii – podkreślała rozmówczyni.
Przez nieznane miasta i wsie, w słońcu, deszczu czy wietrze, w towarzystwie przychylności ludzkiej, ale też spojrzeń pełnych niedowierzania. Skąd bierze się chęć pielgrzymowania? Jaki sens mają trudy wędrówki?
- Inspiracje są różne – zaczął pielgrzym Zbyszek. – Jedni pielgrzymowanie zaczęli od lektury „Pielgrzyma” Paulo Coelho, inni nabrali chęci przeglądając internetowe treści lub słuchając żywych opowieści. Po wędrówce zachodzi w nas pewna wewnętrzna przemiana. Jeżeli ktoś raz tego zasmakował, to już nie może skończyć. Można powiedzieć, że to jest jak narkotyk – żartował pątnik.
- Albo jak choroba, taka „caminoza” – dodała wędrująca jakubowym szlakiem Jola. – Nie chodzimy tylko Drogą Świętego Jakuba, ale również innymi trasami – do Rzymu, Jerozolimy, miejsc świętych czy sanktuariów. Prowadzi nas pewnego rodzaju tęsknota i przede wszystkim chęć wędrówki.
- Mamy różne doświadczenia. Byliśmy na różnych drogach w wielu stronach nie tylko Polski, ale i świata – uzupełniła Krystyna. - Można powiedzieć, ze jesteśmy zarażeni potrzebą pielgrzymowania. Droga pozwala nam odkrywać samego siebie, ale też daje wolność. Bo w trakcie wędrówki jesteśmy wolni, zostawiamy wszystkie troski i materialny zbytek. W plecaku niesiemy swój cały dom. I okazuje się, że można wędrować mając przy sobie kilka najpotrzebniejszych rzeczy, nocując w różnych warunkach – zdradziła zmierzająca do Zgorzelca.
- Nie trzeba dźwigać tego bagażu, który człowiek nagromadził w życiu. Poza tym po powrocie do domu okazuje się, że zwykły prysznic może człowieka ucieszyć. Dzięki pielgrzymowaniu rozumiemy i cenimy znacznie więcej – uzupełnił pielgrzym Zbyszek.
- Każde pielgrzymowanie ma swoją intencję. My pielgrzymując modlimy się głównie o pokój. Natomiast w tym roku idziemy też charytatywnie. Nasza tegoroczna pielgrzymka nazywa się „Camino dla Jasia” (www.siepomaga.pl/caminodlajasia). Wędrując nagłaśniamy zbiórkę dla chłopca chorego na SMA. Idziemy dla maluszka, który choć nie fizycznie, to duchowo jest z nami. Pielgrzymujemy od 11 lat i zauważyliśmy, że te nasze kilometry przekładają się na pewne niezwykłe wydarzenia. Intencje się spełniają – zapewniali Darwina i Jacek, którzy swoje pielgrzymie losy opisują na blogu i FB Nasze Wędrowanie.
Niezwykle miłym akcentem opisywanej wędrówki była obecność przedstawicieli jednej z lubańskich szkół.
- Do pielgrzymki dołączyliśmy wczoraj w Gryfowie Śląskim – nadmieniał Artur Frautschi, Zastępca Dyrektora Szkoły Podstawowej nr 2 im. Europejskich Dróg Świętego Jakuba w Lubaniu. - Traktujemy to trochę jako rajd, przygodę. Jesteśmy w trakcie pisania projektu o roboczej nazwie „Jakuby”. W roku szkolnym 2021/2022 mamy zaplanowane około 11 działań, które będą realizowane w naszej szkole i na terenie miasta. Choć nie mamy jeszcze gotowego projektu, to powoli zaczynamy działać w tym zakresie – nadmienił pedagog.
Szczęśliwych kilometrów wędrowcy. Dziś i w kolejnych dniach życia.
(ŁCR)