Przejdź do głównej treści strony
Invest in Lubań
17-11-2020

Z przykrością informujemy o śmierci zasłużonego mieszkańca Lubania mgr. inż. Wacława Lesiaka. Miał 91 lat.

„Są chwile i ludzie, których się nie zapomina" ks. Jan Twardowski

 

Był wieloletnim pedagogiem, wielokrotnie odznaczanym sybirakiem, wspaniałym człowiekiem, w latach 1963 – 1969 był dyrektorem Zespołu Szkół Zawodowych i Ogólnokształcących im. Kombatantów Ziemi Lubańskiej w Lubaniu (obecna nazwa szkoły).

Urodził się w 1929 roku. W lutym 1940 roku został deportowany z miejscowości Michałpole pow. Buczacz, woj. Tarnopol na Sybir, gdzie przebywał 6 lat. Poniżej fragment z książki „Lubańscy Sybiracy” (Lubań 2005 r.)

„Mieszkaliśmy razem z tą rodziną w jednej baracznej izbie i innymi osobami – łącznie 22 osoby. Pan Stanisław opowiadał o warunkach, jakie mają w prowizorycznym baraku i o ciężkiej pracy w lesie, zaklinał nas abyśmy wszystko opisali po powrocie do Polski, bo on tego piekła nie przeżyje. (…) Moim zadaniem było przygotowanie wyżywienia dla mamy, młodszej siostry Adeli i dla siebie. Trzeba było na płycie podpiec kromkę chleba i zrobić z niej kawę i trochę osłodzić. Mama i panie z lasu wracały bardzo zmęczone. Siadaliśmy w przydzielonym nam kącie na swoich tobołkach. Na uciętym pieńku stawialiśmy miskę z przygotowaną gorącą kawą, mama drżącymi palcami urywała kawałki chleba i wrzucała do tej niby kawy. Tak rozmoczony chleb zjadaliśmy z wielkim apetytem. Potem wszyscy w baraku modliliśmy się, prosząc Boga o zmiłowanie. Prawie zawsze kończyło się płaczem, który udzielał się całej baracznej izbie. Po tym wszystkim szliśmy spać. Następny dzień był podobny do poprzedniego”.

Reprezentował pokolenie osób, które po II wojnie światowej przybyły do Lubania. W trakcie przygotowywania przez miasto Lubań publikacji o pionierach, udało się spotkać z Panem Wacławem. Poniżej fragmenty, które znajdą się w publikacji.

„Wacław Lesiak z Buczacza (obecnie Ukraina) jako jedenastolatek został wywieziony wraz z matką na Syberię. Wjeżdżając do Lubania w 1946 roku miał 17 lat, a za sobą trzyletnią katorgę w trzydziestostopniowym mrozie, głód, walkę o przeżycie, śmierć stryja i kuzyna, tułaczkę, dwuletnią pracę przymusową i łącznie ponad 10 tysięcy kilometrów podróży w wagonach. Ojca nie widział od czasu, gdy ten w 1939 roku poszedł na wojnę i trafił do niemieckiej niewoli.

- Kiedy przyjechaliśmy tu na dworzec tu w Lubaniu, rozbite tu wszystko było. Ja jestem, no, taki wszędobylski, wszędzie mnie było pełno - wyszedłem od razu. Mama z siostrą siedziały jeszcze w wagonie. I oni tam jeszcze w wagonie przebywają, a ja idę w kierunku rozwalonego dworca. Jakiś pan idzie naprzeciw mnie i się uśmiecha, a ja w rosyjskiej czapce, takiej uszance, w łachmanach takich, w spodniach, co kupiłem sobie za kradzione pszenice u ruskiego sołdata. I tak patrzy na mnie, a ja na niego. A ty jesteś moim synem - mówi do mnie. A ja się rozpłakałem – wspominał Wacław Lesiak.”

Składamy wyrazy głębokiego żalu i współczucia dla Rodziny i Bliskich Zmarłego.

Pamięć o Nim, nigdy nie zgaśnie.

 

Uroczystość pogrzebowa odbędzie się 18 listopada o godz. 11.00 w Kościele pw. Najświętszej Marii Panny w Uniegoszczy.

 

ŁCR

foto: ŁCR, rodziny zmarłego

Nasza witryna wykorzystuje pliki cookies, m.in. w celach statystycznych. Jeżeli nie chcesz, by były one zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Więcej na ten temat...